niedziela, 24 maja 2015

ROZDZIAŁ 3.

NICOLE'S POV.
Nie powinnam tutaj być, nie powinnam wychodzić z tej pieprzonej piwnicy. Nawet jeśli kosztem tego główny temat w telewizji byłby okradziony dom prezydenta nigdy nie powinnam tutaj trafić. Od około dwóch tygodni nie widziałam nikogo prócz małego chłopczyka- Nialla, który codziennie przynosił mi szklankę wody i małą kromkę chleba. Ta ciemność wypalała mi oczy a cisza doprowadzała mnie do szału. Próbowałam już krzyczeć lecz nigdy nikt nie reagował. Błagałam Boga aby mi pomógł lecz na marne. Po raz kolejny poruszyłam ręką w celu sprawdzenia stanu moich nadgarstków co było okropnym pomysłem. Jęknęłam z bólu. Miałam ochotę wyszarpać się z tych pieprzonych łańcuchów ale to wydawało się nierealne. Najlepszym a raczej jedynym rozwiązaniem było po prostu siedzenie bez ruchu i czekanie. Czekanie aż łaskawie ktokolwiek przyjdzie i mi to wszystko wytłumaczy. Nie mogę zrozumieć jakim cudem mój Ojciec jeszcze mnie nie odnalazł. A może wcale nie szukał? Nie, nie to nie możliwe. Musiał mnie szukać, byłam jego oczkiem w głowie. Miał tylko mnie, a ja tylko jego. Po raz kolejny wybuchłam płaczem i zmęczona, zasnęłam.
Obudziły mnie dwa męskie głosy, które nawzajem się przekrzykiwały. Mimo moich wielkich chęci nie mogłam nic zrozumieć. Chciałam krzyczeć, wołać aby mnie wypuścili ale nie miałam siły. Nialla dziś nie było przez co byłam okropnie głodna. Miałam dość pozycji, w której się znajduję lecz nie miałam zbyt dużego wyboru. Śmierdziało tutaj maksymalnie i mimo minionego czasu odkąd tutaj jestem nadal nie mogę się do tego przezwyczaić. Nagle usłyszałam kroki zmierzające w stronę "pokoju", w którym się znajdowałam. Spięłam się na fakt, iż zaraz kogoś zobaczę. W pewnym momencie drzwi otworzyły się bardzo szybko trzaskając o ścianę za nimi a ja cofnęłam się do tyłu po raz kolejny się kalecząc. Miałam dość.
-Cześć, słodka.- powiedział jakiś głos. Nie mogłam zobaczyć jego twarzy, bo bylo za ciemno. Poczułam jak podchodzi do mnie siadając na końcu materaca. Podkuliłam nogi do siebie. Poczułam jak siada obok mnie i już za chwilę jego twarz była prosto przed moją. Starałam się cokolwiek zobaczyć, lecz na marne. Nie mogłam dostrzec jego twarzy lecz wyraźnie czułam jego oddech. Był pijany, co wystraszyło mnie jeszcze bardziej. Miałam milion pytań a w tej chwili nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. Położył głowę na moim ramieniu opieracając całe swoje ciało na moim. Był ciężki a ja nie mogłam już znieść bólu moich nadgarstków. Gwałtownie się ruszyłam przez co chyba go obudziłam. Nawet nie wiedzialam, że zasnął. Wszytsko działo się tak szybko. Za szybko.
-Nie ruszaj się, suko.- powiedział, choć bardziej brzmiało to jak warknięcie.- Chce iść spać.
-I musisz spać akurat kurwa na mnie?- wyrzuciłam z siebie słowa, za które momentalnie się skarciłam.
-Mm.. Ostra.- wybęłkotał po czym obrócił twarz w moją stronę. Przez chwilowe światło księżyca mogłam cokolwiek zobaczyć. Miał jasne włosy i kolczyk w wardze. Nie był brzydki ale nie był też w moim typie. Na całe szczęście.
Z mojego zamyślenia wyrwał mnie jego ciepły oddech na mojej szyi. Spanikowana wyrywałam się na co jedynie syknęłam z bólu miażdżąc swoje ręce. Spojrzałam w stronę swoich nadgarstków i mimo, iż nie mogłam ich widzieć bylam pewna ze będę mieć tam blizny. Nagle poczułam jego usta na swoich. Nie wiedziałam co robić więc po prostu obrocilam głowę w inną stronę. Miałam ochotę zniknąć. Poczułam jak wymierza mi mocny cios w policzek. Zachciało mi się płakać przez co niespodziewanie jedna łza poleciała mi po policzku. Miałam nadzieję, że tego nie zauważy. Ludzilam sie, gdyż zauważył to od razu i podciagajac sie do góry usiadł na mnie okrakiem. Chcialam go zepchnać, wykrzyczeć mu, ze jest oblesny lecz po prostu leżałam bez ruchu czekając na to co chce zrobić. Przybliżył się do mnie po czym zaczął ssać moją szyję, z obrzydzenia rozplakalam sie jeszcze bardziej. W momencie kiedy odpinal guziki mojej koszuli, zaczęłam krzyczeć choć szczerze mówiąc nie wiem na co liczyłam. Krzyczalam tak glośno jak potrafiłam lecz on zdawał się tego nie zauważać. Nagle drzwi sie otworzyły i poczułam jak pokój opanowywuje chłód. W tym momencie bylam pewna ze znajduje się w piwnicy. Osoba, która przed chwilą wtargnela do pokoju uderzyła w coś ręką przez co światło oświetliło całe pomieszczenie. Momentalnie zamknęłam oczy, gdyż nie byłam przezwyczajona do takiej jasności.
-Wypierdalaj z Niej!- krzyknął jeden głos. Był taki płynny, czysty.
-Stary, luz.- odezwała się osoba, która jeszcze przed chwilą chciała mnie zgwałcić!- chciałem się tylko z Nią trochę zabawić. Słysząc te słowa otworzyłam oczy, jednak wciąż je mrużąc. Mój "wybawiciel" jeśli można kogokolwiek tutaj tak nazwać biorąc pod uwagę fakt, że mnie porwali miał brązowe włosy i piękne, ciemne oczy. Jego kości policzkowe były bardzo wyraźne. Usta miał malinowe. Był tak cholernie przystojny. Boże, o czym ja myślę?
W czasie kiedy ja zajmowałam się obczajaniem stroju tego chłopaka, osoba która przed chwilą na mnie leżała wyszła z pokoju. Natomiast drugi chłopak zmierzał w stronę wyłącznika światła. Miałam dość ciemności.
-Nie wyłączaj go, proszę.- powiedziałam cicho, jakby błagalnie.- Boję się. Spojrzał na mnie zdziwiony tym, że się odezwałam. Podszedł do mnie i biorąc moją twarz w swoje dłonie wpatrywał się we mnie intensywnie. Niespodziewanie mój żołądek postanowił dać o sobie znać przez co zrobiło mi się głupio. Lecz miał rację, byłam cholernie głodna.
-Oh, no tak.- powiedział chłopak.- Niall nie przyniósł Ci dziś jedzenia.
OH, NAPRAWDĘ?
-Zaraz wracam.- rzucił i wyszedł. Bałam się. Nie wiedziałam czy poszedł po jedzenie czy może po pistolet. Postanowiłam się roluźnić co było cholernie trudne przez związne ręce. W pokoju, w którym była znajdował się mały stolik, materac na którym leżałam i okno na suficie, które było zamurowane. Nie było możliwości ucieczki. W porównaniu do czarnych ścian tej piwnicy sufit był nieskazitelnie biały. Spojrzałam na swoje ubrania i poczułam się brudna. Musiałam wyglądać okropnie. Czułam się okropnie. Byłam na skraju wytrzymania.
-Proszę.- powiedział znany mi już głos szatyna. Poszedł do mnie i wręczył mi małą paczkę frytków wraz z colą. Otworzyłam szeroko oczy, kochałam frytki! Coś mi tutaj nie grało, był za miły. Nie widziałam tutaj nikogo przez długi czas, aż nagle w tym samym czasie zjawiają się dwie osoby. Jedna próbuje mnie zgwałcić a druga przynosi moje ulubione jedzenie. To wszystko jest takie popierdolone. Z przemyśleń wyrwał mnie piękny zapach frytek, chłopak zaśmiał się na co wysunął je w moją stronę. Chciałam wykrzyczeć mu prosto w twarz, że moje ręce są przywiązane a ja nie mogę się ruszyć ale chyba to wiedział.
-Coś nie tak?- zaśmiał się szyderczo. I czar prysł. Myślałam, że jest choć trochę miły.
-Nie mam jak jeść.
-Myślisz, że powinniem Cię nakarmić?- spytał uśmiechając się cwaniacko. Byłam głodna, nie miałam wyjścia. Kiwnęłam głową na znak, aby to zrobił.
-Powiedz to.- śmiał się. Nienawidziłam Go. Kazał mi błagać o jedzenie! Czy on wie kim ja kurwa jestem?
-Chcę żebyś mnie nakarmił.- szepnęłam bez sił. Wyciągnął z pudełka mała frytkę po czym przyłożył ją do moich ust jednak nie pozwalając mi jej chwycić. Czułam się jak idiotka. Mój brzuch ponownie zawołał o jedznie przez co nie chciałam się poddawać.
-Po prostu to zrób.- powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.- Proszę..- wybłagałam a jego oczy jakby zbladły. Wstał z materaca i wyciągając drugą frytkę uśmiechnął się do mnie miło. Chwycił całą paczkę tej pyszności po czym rzucił mi ją prosto w twarz. Poczułam sól w moich oczach przez co zachciało mi się płakać. Byłam w szoku. Otworzyłam szeroko oczy widząc, iż szatyn wciąż nade mną stoi.
-Słyszałem jak ostatnio mówiłaś, że czujesz się brudna.- Słucham? Jak to słyszał? Myślałam, że nikt tutaj nigdy nie przychodził.- Pomyślałem, że chciałabyś wziąć prysznic.- dodał po czym znów ciepło się uśmiechnął. Co z nim było nie tak? Wysypał na mnie jedzenie po czym proponuję mi prysznic. Kiwnęłam głową, lecz widząc jego wzrok wiedziałam, że muszę to powiedzieć.
-Tak. Chcę wziąć prysznic.- odparłam jak najszybciej. Usadowiłam się wyżej, wiedząc iż będzie musiał rozwiązać mi ręce po czym poczułam jak zimna cola spływa po mojej głowie. No tak, mogłam się domyśleć. Zatrzęsłam się z zimna na co on gardłowo się zaśmiał.
-Nie musisz dziękować.- powiedział, symulując wysyłanie buziaka. Poprawił swoje włosy i zmierzał ku wyjściu. Nienawidziłam go i pragnęłam by wyszedł. Otworzył drzwi po czym ponownie na mnie spojrzał.
-Gdzie moje maniery?- spytał ironicznie.- Jestem Justin.- dodał uśmiechając się cwaniacko, po czym wyszedł.

~~*~~

No to 3 rozdział za nami!
Przepraszam, że tak zwlekałam ale naprawdę ciężko mi ostatnio cokolwiek pisać. Mam nadzieję, że szybko się to zmieni. No to, cóż mogę powiedzieć. Teraz postaram się dodawać rozdziały regularnie. Będę pisać notki szybciej aby móc wstawić na czas.
No i do następnego! xx
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!

11 komentarzy:

  1. Jejku biedna :(
    Mam nadzieje ze nie będzie długo tak cierpiała ;(

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudne *,* jeju masz talent, gratuluje:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski! Nie mogę się doczekać następnego! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Uhuhu chyba się wściekłam xd

    OdpowiedzUsuń
  5. O jejku biedna....wspolczuje jej...czekam na.kolejny! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. O jejku biedna....wspolczuje jej...czekam na.kolejny! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny :)
    Życzę weny i
    Zapraszam na mojego bloga o Justinie, który jest sławny:
    http://lovemeharder-justin.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Dlaczego jeszcze nie ma następnego?

    OdpowiedzUsuń